Moi ulubieni autorzy.

Cześć!

Postanowiłam nieco urozmaicić mojego bloga. Co prawda miałam już ten pomysł na samym początku, potem z niego zrezygnowałam, myśląc, że blog powinien mieć tylko jedną tematykę. Koniec końców pierwotny plan przypominał mi o sobie tak często jak schowana czekolada orzechowa, wobec tego musiałam do niego wrócić. Mam nadzieję, ze się nie pogniewacie.

Otóż moją pasją są książki. Czytanie, pisanie (mam w dorobku dwie niewydane powieści), choć na to drugie mam aktualnie zdecydowanie zbyt mało czasu. Chciałabym raz na jakiś czas podzielić się z Wami recenzją przeczytanej książki.

Moim ulubionym gatunkiem są kryminały i thrillery. Niezaprzeczalnym numerem jeden wśród autorów jest dla mnie Harlan Coben. Lubię książki ambitne, zmuszające do myślenia, w których nieprzerwanie coś się dzieje. Korzystając z jego książek czytelnik ma wrażenie, że znajduje się w labiryncie z wieloma wyjściami i właściwie dopiero po ostatnim zdaniu może mieć pewność, że udało mu się wyjść z tego labiryntu. Fałszywe tropy, które pojawiają się bardzo często, wprowadzają w błąd, a do ostatniej strony ma się wątpliwości, jak historia się zakończy. Coben jest absolutnym mistrzem swojego gatunku; bezpośredni, często ironiczny, ma poczucie humoru i w moim mniemaniu świetny styl pisania.

Numerem dwa jest Tess Gerritsen. Jej twórczość dzielę na dwa etapy: pierwszy, w którym była dojrzewającą poczwarką i dopiero tak naprawdę odnajdywała swój gatunek oraz drugi, gdzie stała się pięknym motylem ze swoim wykształconym, zdecydowanym JA. Tess początkowo pisała kryminały proste, w których dominował przewidywalny wątek miłosny i w zasadzie od początku można było się domyśleć, co nastąpi i w jakiej kolejności. Szczerze mówiąc nie przepadam za tymi powieściami, lecz na szczęście po jakimś czasie jej książki bardziej swoimi cechami zaczęły przypominać książki Cobena (zaznaczam, że tylko przypominać, każde z nich posiada swój niezastąpiony charakter); okrutne zabójstwo opisane w bezpretensjonalny sposób, fałszywe tropy, wielu podejrzanych i jedna wielka niewiadoma od początku do końca powieści. Czytelnik rozwiązuje zagadkę wraz z głównym bohaterem.

Oboje pisarzy uwielbiam, cenię, podziwiam i po prostu mam pewność, że każda ich wydana nowość absolutnie przypadnie mi do gustu. W tym przypadku powtarzane sobie zdanie: „Jeszcze do końca rozdziału i zajmę się swoimi obowiązkami” jest niedopowiedzeniem roku, ponieważ rozdziały kończą się tak tajemniczo, że nie sposób jest oderwać się od książki, a już na pewno nie rozmyślać o tym, co przyniesie kolejna część.

Lubię również powieści Stephena Kinga, Remigiusza Mroza, B.A. Paris oraz kilku innych, choć w ich przypadku nie każda książka mnie satysfakcjonuje.

A Wy? Jakich lubicie autorów?

6 myśli w temacie “Moi ulubieni autorzy.”

  1. S King i jego opowieści w bezgwiezdna noc, trzęsą mną do dziś. Boje się. Jestem strachoputem. No może podejrzę jedną z H. Cobena. Kto wie, może się przekonam do tego gatunku. Pozdrawiam mamę, mamę odważną

    Polubione przez 1 osoba

      1. Tak. Ja się chyba do bania nie nadaję. Jeszce kilka dni temu mówiła w towarzystwie, że uczuć tego świata najbardziej nie lubię STRACHU. On mnie niszczy. Każdy musi znaleźć swoje, ja lubię autobiografie i dział psychologia, socjologia. Pozdrawiam ciepło

        Polubienie

      2. Z autobiografi to zdecydowanie polecam Boniecki Anny Goc, i ciekawa pozycją, choć trochę nieoczywistą, bo z domieszką religii jest pozycja M. Prevel „Na dobre i bez złego”.

        Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz