Dzisiaj podzielę się z Wami fragmentem mojej kolejnej książki, która nie wiem, czy kiedykolwiek zostanie wydana. Przeczytalibyście, gdybyście mogli?
„Już spokojniejsza, postanowiłam iść przed siebie, zupełnie zmieniając tor myśli. Mijałam niecierpliwie nagrobki, które zdawały się patrzeć na mnie ze zgrozą. Nic dziwnego. Była noc, a ja nigdy nie lubiłam chodzić po cmentarzu. One mnie przerażają, wiesz? Przeraża mnie świadomość, że deptam po szczątkach ludzi, którzy byli tacy jak ja, a teraz leżą kilka metrów pod ziemią, a świat wygląda, jakby nigdy nie istnieli. Przeraża mnie, że ten sam los spotka każdego z nas, a wszystko, co po nas pozostanie to kawał marmurowej płyty z wyrytym imieniem i nazwiskiem. Gdy umrą nasi najbliżsi, nawet nie będzie miał kto zaopiekować się naszym grobem. Był człowiek, nie ma człowieka… Straszne. Może za dużo myślę, ale ta świadomość jest dla mnie dziwnie przytłaczająca. Obecność w tym miejscu zawsze mi o tym przypomina. Ponadto mam wrażenie, że chodząc po tej ziemi w jakiś niezrozumiały sposób naruszam świętość wiecznego spoczynku zmarłych. Jakbym nie miała prawa przerywać tej ciszy. W tamtym momencie poczułam jednak, że muszę to zrobić. Nie bałam się, bo sama nie wiem, czy wierzę w życie pozagrobowe. Musiałam jedynie komuś się wygadać. Mój świat rozpadał się wówczas na małe kawałeczki, a dopiero teraz widzę, że w życiu mogą stać się o wiele gorsze rzeczy od rozstania rodziców.
Czy naprawdę musiałam doprowadzić się do takiego stanu, żeby to zrozumieć?
Spuściłam wtedy wzrok, aby nie patrzeć na nagrobki i przyśpieszyłam kroku. Miałam wrażenie, że z każdej marmurowej płyty patrzy na mnie twarz człowieka, który się pod nią znajdował. Czy już wtedy zaczynałam tracić zdrowy rozsądek? To nie mogło być możliwe. Chciałabym, naprawdę chciałabym móc tak o sobie powiedzieć. Jednak zawsze, kiedy wydaje nam się, że już gorzej być nie może, nagle dzieje się coś, co uświadamia nam, jak bardzo się mylimy. To jak studnia bez dna. Spadasz i nie wiesz, kiedy nastąpi koniec, modląc się w duchu o jak najszybsze jego nadejście. Dno jest znacznie głębiej, niż może nam się wydawać. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Los kpi sobie z nas na każdym kroku.
Byłam jedynie zbyt rozzłoszczona i zrozpaczona. Zawiedziona. Zła. Smutna. Rozczarowana. Mająca nadzieję. To stanowiło nieciekawą mieszankę. Nic dziwnego, że wyobraźnia płatała mi figle.”
Czuje niedosyt po przeczytaniu tego fragmentu i ogromną chęć na dalszy ciąg!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cieszę się. Może kiedyś zacznę dawać fragmentami całą książkę od początku do końca. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mało! 🙂
PS. Super, że wreszcie udało się Wam wynieść „na swoje”!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Trzymam kciuki.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pięknie piszesz. Nie przestawaj. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję, to bardzo wiele dla mnie znaczy ❤️
PolubieniePolubione przez 1 osoba