Przeprosiny i poród wcześniaka.

Witajcie, moi drodzy.

Długo zabierałam się za pisanie tej notki, ponieważ jest mi cholernie wstyd i uwierzcie – pisząc ją, mam ochotę zapaść się pod ziemię. Nie było mnie tu bardzo długo i przepraszam Was za to. Nie będę się usprawiedliwiać brakiem czasu spowodowanego obowiązkami domowymi, opieką nad dzieckiem oraz tym, że przez ten czas wydarzyło się u mnie bardzo dużo. To jest tylko część powodów, przez które przestałam być obecna na blogu. Zdecydowaną większość zajął kryzys twórczy oraz brak motywacji (będę dla siebie bezlitosna – moje lenistwo). Czasami tu wchodziłam, aby przeczytać co się u Was dzieje, jednak z czasem nawet to przestałam robić – skutecznie wyciszałam w ten sposób swoje wyrzuty sumienia. Zastanawiałam się nawet nad usunięciem bloga, jednak wiem, że szybko pożałowałabym tej decyzji – lubię pisać i szybko zatęskniłabym za tym, a usuwanie bloga tylko po to, żeby zaraz go założyć nie ma najmniejszego sensu. Wiem też, że gdy kiedyś będę miała więcej czasu dla siebie, wpisy staną się bardziej regularne. Teraz proszę Was o wybaczenie i cierpliwość, bo na kolejne wpisy również będziecie musieli poczekać. Jednak chcę się z Wami podzielić tym, co spotkało mnie przez ten czas. Wierzę w to, że choć teraz będziecie w stanie zrozumieć tę sytuację.

Postanowiliśmy z mężem mieć drugie dziecko – nie chcieliśmy dużej różnicy wieku między dziećmi, dlatego nie zwlekaliśmy z podjęciem decyzji, a zajść w ciążę udało się już po miesiącu. Szybko okazało się, że młody będzie miał siostrzyczkę. Przez cały ten czas, który był zdecydowanie zbyt krótki, martwiłam się o to, jak poradzę sobie z dwójką dzieciaków, jak przetrwam kilka dni w szpitalu bez mojego ukochanego synka, martwiłam się lekko podwyższoną krzywą cukrową oraz zmienionymi przepisami, przez które po cesarskim cięciu lekarze mogli mi nakazać urodzić naturalnie, co – jeśli czytaliście opis pierwszego porodu – delikatnie mówiąc przerażało mnie. Wszystkie zmartwienia z perspektywy czasu były mało znaczącymi problemami, bo spotkało mnie i nas, jako rodziny, coś gorszego. W połowie ciąży trafiłam do szpitala na dłużej niż myślałam, miałam poród gorszy niż przypuszczałam i ostatecznie zostałam mamą wcześniaka z 26 tygodnia ciąży z wieloma zagrożeniami. Dodatkowo nie mogłam jej odwiedzać przez miesiąc poprzez zamieszanie spowodowane koronawirusem. To wszystko mnie przerosło. Przeszliśmy wszyscy trudne chwile, jednak aby Was uspokoić od razu napiszę – mała jest już z nami, świetnie poradziła sobie z wcześniactwem i rokowania są bardzo dobre.

Z tego powodu czasu dla siebie mam teraz naprawdę mało. Kolkujący wcześniak, zazdrosny dwulatek i obowiązki domowe, których też nie mogę zaniedbać, robią swoje. Wszystko Wam opowiem, jeśli będziecie cierpliwi. Zdaję sobie sprawę, że przez ten czas nie zyskałam wielu obserwujących, ale szczerze mówiąc, nigdy mi na tym nie zależało. W końcu nie to w prowadzeniu bloga jest najważniejsze. Dlatego tym bardziej dziękuję tym, którzy zostali, mimo mojej nieobecności. Jeszcze raz przepraszam. Trzymajcie się.

9 myśli w temacie “Przeprosiny i poród wcześniaka.”

  1. Czytając ten wpis miałam cała siebie przed oczami. Tez mnie tu długo nie było a i teraz zaglądam raz na czas ale staram się wracać
    Mam 3 miesiączna księżniczkę i druga półtoraroczna. Więc jesteśmy w podobnej sytuacji i wiem co to znaczy. Nie mniej jednak nie żałuję że moje córeczki dzieli mala różnica wieku. Dużo zdrówka ❤️

    Polubione przez 1 osoba

      1. Dokładnie tak, a czas bardzo szybko leci. Obie zaraz zobaczymy jak rodzeństwo się razem bawi.
        Buziaki dla dzieciaków

        Polubione przez 1 osoba

  2. Nie miej żadnych wyrzutów sumienia w związku z przerwą na blogu.
    Życie napisało dla Ciebie inny scenariusz na ten czas.
    Dużo przeżyliście stresu (i jeszcze ten koronawirus), najważaniejsze, że wszystko już jest dobrze, a Wy macie dwoje cudownych dzieci. Gratuluję córeczki i dużo, dużo sił życzę.
    Ps. Między moimi dziećmi (już dużymi) jest różnica: rok i dwa miesiące, też był hardcore. 😉

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz