Hulda Hermannsdóttir, detektyw wydziału kryminalnego, zajmuje się sprawą morderstwa pewnego małżeństwa. W trakcie śledztwa na jaw wychodzą szokujące informacje w sprawie, której wcześniej nie udało się rozwiązać – tajemniczego zaginięcia młodej dziewczyny. Co łączy te dwa wydarzenia? Czy Hulda zdoła dokończyć śledztwo, podczas gdy sama zmaga się z osobistą tragedią, która wydarzyła się zaledwie dwa miesiące wcześniej?
To był jeden z tych thrillerów, po których nie spodziewałam się, że mnie porwą, przejmą i zaszokują swoim zakończeniem. Książka jest o strachu, śmierci bliskej osoby, traumie oraz chęci zemsty. Mamy tu przedstawione trzy historie, które w jakiś sposób wiążą się ze sobą: zaginięcie młodej dziewczyny, Unnur, morderstwo Erly i Einara – małżeństwa z farmy na wschodzie Islandii oraz rodzinnego dramatu Huldy, prowadzącej te dwie sprawy. Początkowo akcja nie jest dynamiczna, a niektóre zachowania bohaterów są niejasne, lecz fabuła intryguje, zaciekawia i sprawia, że rezygnacja z lektury nie wchodzi w rachubę. Postacie, które wydają się oczywiste, a ich zachowanie przewidywalnie wcale takie nie są i z tego powodu na końcu przeżyjemy niemałe zaskoczenie. Lektura porusza trudne tematy i mimo wielu różnych domysłów nie udało mi się zgadnąć, jakie będzie rozwiązanie obu tych spraw. Znaczna część książki to opis wydarzeń prowadzących do zaginięcia Unnur, śmierci Erly i Einara oraz najtrudniejszych chwil w życiu Huldy. Każdy rozdział to inna historia widziana z perspektywy wymienionych bohaterów mimo zastosowania trzeciej osoby. Druga część książki opisuje postęp śledztwa po odnalezieniu ciał małżonków dwa miesiące później. Napięcie jest dawkowane małymi ilościami, rośnie wraz z każdym rozdziałem, lecz po zakończeniu lektury nie można narzekać na jego niedobór. Poznałam w jakiejś małej części skandynawskie zwyczaje, życie oraz poglądy i ten ułamek wiedzy sprawił, że chcę je poznać bardziej, chcę przeczytać więcej tego rodzaju kryminałów. Spodobał mi się styl autora – nie można narzekać na ilość zbędnych, nic niewnoszących do sprawy opisów. Do tej pory nie znałam twórczości Jónassona, lecz z pewnością sięgnę po kolejne jego książki, zwłaszcza, że „Mgła” należy do serii pt. Hulda, którą chętnie poznam w całości.
skandynawskie kryminały wprost uwielbiam, Fabuła brzmi zachęcająco, coś dla mnie:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mają w sobie coś intrygującego 🙂
PolubieniePolubienie
Skandynawski sklimat ma cośw sobie 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj ma, ma.
PolubieniePolubienie
🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Po pierwsze lubię skandynawski klimat.
Po drugie nie mogłam się skupić na recenzji, bo tylko jedno wciąż tłukło się w mojej głowie: HULDA…. JAK???? Czy normalne nazwiska były już zajęte?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
😂 Zastanawiałam się właśnie, czy pisać to nazwisko, czy nie. Sprawdzałam trzy razy, czy dobrze napisałam. Bez nazwiska jakoś dziwnie, ale z chyba jeszcze dziwniej…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Może kiedyś, jeśli kupią do mojej biblioteki, bo w tej chwili w księgozbiorze tego tytułu nie mają.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Może kiedyś kupią. 🙂
PolubieniePolubienie
Kochana, pisze specjalnie tutaj. Poważnie 9?? Poprawna odpowiedzią jest 7. Przyznam szczerze, że ja sobie wmawialam ze w koronie drzew jeszcze jest ale w odpowiedziach wyraźnie zaznaczone 7 Ha Ha:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Fakt, tą 9 twarz trochę naciągnęłam bo zauważyłam tylko jej kawałek na niebie, ale 8 widziałam jak byk 😀 chyba mam zbyt wybujałą wyobraźnię..
PolubieniePolubienie
Powiem ci ze i ja zaczelam dostrzegać jeszcze jakaś 8 na niebie ale sama nie wiem haha . ciekawi mnie w których miejscach jr wszystkie widzisz.
PolubieniePolubienie
Bo te 7 to zapewne widzimy te same. Jeszcze jedna w niebie, a kolejna ?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja widzę na niebie 3 😀
PolubieniePolubienie