Ragnar Jónasson „Ciemność” – recenzja.

Komisarz Hulda Hermannsdóttir niespodziewanie zostaje wysłana na wcześniejszą emeryturę. Nie jest na to przygotowana i udaje jej się ugrać u szefa rozwiązanie jeszcze jednej sprawy. Z nieznanych powodów policja zaczyna utrudniać śledztwo, a los rzuca kłody pod nogi, poważnie szargając reputację Huldy, na którą ciężko pracowała. W końcu wizja odpoczynku i spędzenia reszty życia u boku Petura zaczyna jej się podobać, jednak gdy jest już blisko rozwiązania sprawy, znajduje się w ogromnym niebezpieczeństwie..

Co. To. Była. Za. Książka! Skandynawski styl, wciągająca, nieskomplikowana fabuła, świetnie skonstruowana intryga i emocjonujące, prywatne losy głównej bohaterki sprawiają, że ciężko oderwać się od tej lektury. Czyta się ją lekko i przyjemnie, co prawda do pewnego momentu na końcu powieści, który wręcz odbiera mowę, ale nie wpływa to na negatywny odbiór całości, a wręcz przeciwnie – sprawia, że ciężko zapomnieć o tej pozycji. Myślałam, że przyczepię się do przewidywalności toku śledztwa, ale ostatnie strony pokazały, że kompletnie nie mam takich podstaw. Postacie są nieoczywiste, a komisarz Hulda wzbudza sympatię oraz wywołuje współczucie. Świetny styl autora sprawia, że lekturę pochłania się niczym smaczną kanapkę, a skandynawskie klimaty z pewnością dodają jej niepowtarzalnego uroku. Mimo, że fabuła nie była aż tak skomplikowana i domyśliłam się, kto jest mordercą to zakończenie zaskakuje, poraża, przejmuje i…wkurza. Tragizm głównej postaci wstrząsnął mną do głębi, tworząc niebezpieczną mieszaninę szoku, żalu, niedosytu i złości. Nie mam pojęcia, czy to wada, czy zaleta tej powieści, ale jedno jest pewne – nikt nie spodziewa się takiego zakończenia i nikt nie będzie w stanie wybić go sobie szybko z głowy. Rozdziały są krótkie, a główna akcja została przedstawiona z kilku perspektyw, z czego najważniejsza i najbardziej obszerna jest oczywiście głównej bohaterki. „Ciemność” jest pierwszym tomem serii Hulda i należy zaznaczyć, że trylogia jest bardzo ciekawie skonstruowana – w każdym kolejnym tomie główna bohaterka jest o dziesięć lat młodsza. Nie uważam, żeby to był dobry zabieg, ponieważ nieświadomie przeczytałam wcześniej ostatnią część, która – chronologicznie rzecz biorąc – byłaby pierwsza. Zdążyłam lepiej poznać bohaterów, a zwłaszcza Huldę i sądzę, że chronologia mogłaby być powodem jeszcze większego przejęcia u czytelnika, gdyby poznał zakończenie. Ponadto, znając już koniec historii, czytanie kolejnych tomów może wywoływać mniejszy entuzjazm. Jednak nie jestem w stanie stwierdzić tego na 100%. Został mi jeszcze jeden tom do przeczytania, ale myślę, że już mogę polecić całą trylogię z czystym sumieniem.

10 myśli w temacie “Ragnar Jónasson „Ciemność” – recenzja.”

  1. Ciekawe, czy to był świadomy zabieg z tą odwrotną chronologią, czy tylko przypadkiem tak wyszło – tom o niedoszłej emerytce sprzedał się dobrze, więc autor dopisał przygody młodszej Huldy.

    Polubione przez 1 osoba

  2. O! I znowu ta pancia z fajnym, prostym nazwiskiem. To się nazywa sztuczne pompowanie powieści – częste powtarzanie jej nazwiska na pewno wzbogaca książkę o kilkanaście stron! 😂
    A tak na serio, to brzmi intrygująco.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz