Beata i Eugeniusz Dębscy „Szwedzki kryminał” – recenzja.

Rabek – drobny przestępca, który odsiadł wyrok w Zakładzie Karnym w Wołowie, panicznie boi się swojego byłego współlokatora z celi i prosi Tomasza Winklera o pomoc. Złodziejaszek zostaje jednak zamordowany po kilku dniach, a Winkler, który jest byłym policjantem, zaczyna polować na podejrzanego, nie wiedząc, że wkłada kij w gniazdo wściekłych i nieobliczalnych os.

Wow! Już chyba dawno tak bardzo nie pomyliłam się w pierwszej ocenie książki. Zaczęło się spokojnie, niespiesznie, akcja toczyła się swoim wolnym rytmem i wydawała się dotyczyć czegoś zupełnie innego. W pewnym momencie autorzy huknęli z armaty i zaserwowali nam prawdziwą jazdę bez trzymanki, gwarantującą dreszczyk różnorodnych emocji. Początkowo mamy wrażenie, że książka będzie opowiadać o losach Rabka oraz psychopatycznego współwięźnia – nic bardziej mylnego. Gdy ginie, poszukiwanie jego zabójcy prowadzi nas do tragicznych wydarzeń w pewnej rodzinie, która zgotowała swoim dzieciom prawdziwe piekło na ziemi, a z szokującymi konsekwencjami ich zachowania mierzy się coraz szersze grono osób. Nikt z nas nie wie, co dzieje się za ścianą innego domu. Nikt z nas nie zna tak dobrze innej rodziny, by ocenić ją bez żadnych pomyłek. Ta historia bardzo dobrze potwierdza tę tezę. Autorzy poruszyli trudny temat kontrastując go ze specyficznym, przypadającym do gustu poczuciem humoru. Finalnie otrzymujemy przerażającą historię oprawioną w ramkę świetnie przeprowadzonego, trzymającego w napięciu śledztwa. Początko ciężko było mi przyzwyczaić się do nietuzinkowego stylu państwa Dębskich, jednak dynamika akcji i przyprawiająca o gęsią skórkę zagadka sprawiła, że nie mogłam oderwać się od lektury. Świetna fabuła, która została jeszcze lepiej poprowadzona oraz stopniowe budowanie napięcia, nieopuszczające nas już do ostatniej strony to jedne z wielu plusów tej powieści. Spodobał mi się charakter Winklera, a także jego podejście do trudnych sytuacji, choć czasami – ale tylko czasami – ilość wykrzykników i wtrącane myśli Tomasza do głównej akcji mogą – ale nie muszą – irytować czytelnika. Postacie zostały genialnie skonstruowane, a zakończenie – choć nie tak bardzo zaskakujące – w zestawieniu z całą historią było wiarygodne i emocjonujące. Zdecydowanie muszę poznać wcześniejsze przygody tego detektywa.

10 myśli w temacie “Beata i Eugeniusz Dębscy „Szwedzki kryminał” – recenzja.”

  1. O tak, wykrzykniki Tomasza mogą doprowadzić do szału 😂
    Kurczę, znowu mnie zachęciłaś do polskiej lektury… Hmmm. Tyle, że ten dramat dzieci mnie trochę stopuje. Nie wiem czy dam radę znowu o tym czytać.

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s