Lato 1930 roku. Effie Gillies jest młodą, buntowniczą dziewczyną mieszkającą na szkockiej wyspie St Kilda, gdzie wykonuje męskie prace, by zapewnić sobie i ojcu godny byt. Pewnego dnia wyspę odwiedza lord Shold wraz z ojcem, earlem Dumfires. Młodzi zakochują się w sobie. Sholt obiecuje Effie, że po ewakuacji mieszkańców z wyspy, do której niebawem ma dojść, ponownie się spotkają. Po kilku miesiącach Effie trafia do posiadłości rodzinnej Sholta. Lord jest jednak zdystansowany i chłodny, a na dodatek na wyspie odnalezione ciało.. Ledwie poukładane życie Effie znowu sypie się jak domek z kart.
Jakże mnie wciągnęła ta powieść! Autorka miała niesamowity pomysł umieszczenia akcji w tym urokliwym miejscu, osadzając bohaterów na tle prawdziwych, historycznych wydarzeń. St Kilda to maleńki archipelag znajdujący się w północnej części Oceanu Atlantyckiego, w którym odizolowani od świata ludzie musieli ciężko pracować, aby przeżyć w trudnych warunkach. Karen Swan nadała tym trzydziestu sześciom mieszkańcom imiona, opisując ich codzienność z niezwykłą i godną podziwu dbałością o szczegóły. Bohaterowie zostali genialnie zarysowani – poznajemy ich, kibicujemy im, zżywamy się z nimi, scalamy. Dzięki niedynamicznej akcji mamy przestrzeń na to, by wdrożyć się w ich życie i widzimy, że mimo wszystko kochają te wyspę i nie każdy chce ją opuścić. Mamy opisaną ewakuację i próby odnalezienia się w normalnym świecie. Nie brakuje tu emocji – pod tym względem autorka również stanęła na wysokości zadania i pokazała nie tylko rozterki mieszkańców, lecz również zmienne nastroje Effie i lorda Sholta, którzy pochodzą z dwóch ogromnie różnych światów i nie mogą być razem. Główna bohaterka uwielbia wspinać się po klifach i polować, jednak w uczuciach jest bardzo zagubiona. Pojawia się również wątek kryminalny – na wyspie zostaje odnalezione ciało. Kto zabił i co Effie ma z tym wspólnego? Autorka ma niezwykle lekkie piórko, przez powieść się płynie, można się poczuć, jakbyśmy zostali wciągnięci do książki i obserwowali toczącą się akcję, stojąc obok bohaterów. Czujemy niemal duchowe więzi – ludzi z morzem, ludzi ze sobą, czujemy te emocje, czujemy niezwykły wpływ morza, klifów, tubylczego życia. Zakończenie jest emocjonujące, zostajemy wyrwani w samym środku chaosu, w którym chcemy pozostać, by zobaczyć, jak każdy element układanki wchodzi na swoje miejsce, jednak musimy poczekać na powstanie kolejnej części.. Oj, będzie ciężko! 🙂
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las.
Właśnie niektórzy z autorów potrafią napisać tak, jakby czytelnik był obok i wszystkiemu się przyglądał.
Takie książki lubię najbardziej, zdecydowanie.
Przyjemnie się czyta, czuję się akcje a głowie widzi obraz czytanych słów 😚
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Właśnie jak czytałam tę książkę to pomyślałam, że Tobie na pewno by się spodobała 🙂
PolubieniePolubienie
Ooo widzisz jak mnie znasz 🤪 ale co się dziwić…haha
PolubieniePolubione przez 1 osoba
no cóż, po tej recenzji chcę natychmiast przeczytać tę książkę!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Super! 🙂
PolubieniePolubienie
Nazwisko brzmi znajomo… Coś jej czytałam? Hmmm. Świetnie napisana recenzja, zachęciłaś. Mówisz, że wszystko logicznie się kończy, ale… to nie koniec, skoro trzeba czekać na kolejną część?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie, to pierwsza część serii 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba