Kim Jee Hye „Kuchnia książek” – recenzja.

Yujin traci pracę, jednak kiedy odwiedza wieś Soyang – ri, postanawia w końcu pójść za głosem serca i otworzyć tam wyjątkową księgarnię. Zależy jej na tym, aby swoim klientom pokazać moc książek i gdy ci przychodzą do niej w trakcie różnych zawirowań życiowych, zawsze ma dla nich dobrą propozycję.

Lekka, przyjemna, dająca do myślenia książka, której głównym celem jest zatrzymanie czytelnika w życiowym pędzie, ukojenie, zmuszenie do wykonania pewnego rodzaju rachunku sumienia – zastanowienia się, co nas boli, czego nam brakuje, pomyślenie o bliskich naszemu sercu osobach. Zachęca, aby zrobić coś z tym, co nas dręczy, nie daje spać po nocach, gasi uśmiech na naszej twarzy.

Czytając książkę można odnieść wrażenie, że rozmawiamy z najlepszym przyjacielem, który nie ocenia, a okazuje wsparcie, nie mówi, co robić, lecz subtelnie wskazuje kierunek do miejsca, w którym czeka na nas najlepsze rozwiązanie. Mamy tu przedstawione rozterki kilku bohaterów, którzy mają nie lada problemy i przypadkiem lub nie, odwiedzają kuchnię książek. Przyjemna, ciepła atmosfera tego miejsca, a także powieści dopasowane przez Yuijin sprawiają, że czują się lepiej, czują oparcie, na którym mają odwagę podjąć jakieś ważne decyzje.

Jak to bywa w tego typu książkach, bohaterowie często są idealizowani i przewidywalni. Książkę czyta się szybko, nie jest zbyt długa i możemy dzięki niej poznać niektóre koreańskie obyczaje, posiłki i tym podobne. Nie przepadam co prawda za tym gatunkiem, ale doceniam, że mogłam przy niej odetchnąć od dusznej atmosfery kryminałów i thrillerów. Historie bohaterów były opisane bardzo ogólnikowo, odczułam trochę niedosyt spwodowany niedokończeniem niektórych z nich, ale mimo kilku drobnych wad oceniam ją na plus. Myślę, że fani książek obyczajowych nie będą zawiedzeni.

Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem Czarna Owca.

4 myśli w temacie “Kim Jee Hye „Kuchnia książek” – recenzja.”

Dodaj komentarz