Stefan Darda „Nie zawiedź mnie, tato” – recenzja.

Zdzisław Mokryna, emerytowany funkcjonariusz Biura Spraw Wewnętrznych Policji, usiłuje odnaleźć spokój w Bieszczadach. Po dramatycznych wydarzeniach w Rykowie nie jest to łatwe, a staje się jeszcze trudniejsze, gdy dowiaduje się o podejrzanej śmierci swojej cioci. Mokryna wyjeżdża do rodzinnych Czemian, by dowiedzieć się czegoś więcej. Niebawem dochodzi do kolejnego zgonu.

Drugi po „Zabij mnie, tato” thriller ze Zdzisławem Mokryną nie jest tak mocny, jak jego poprzednik – i dobrze – lecz również wstrząsa, emocjonuje, wyciska z oczu łzy wzruszenia, trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony.

Tytuł i tym razem nie pełni jedynie roli przyciągacza uwagi, w pewnym momencie słowa te uderzają w nas tak mocno, jakby ktoś wyprowadził z książki nokautujący cios, po którym ciężko się pozbierać. Gdy już poznamy ich sens, ich historię, ich głębię, nie sposób odgonić się od natrętnych myśli dotyczących naszego życia oraz bliskich nam osób.

Nie odpoczniemy tutaj od trudnych tematów, oj nie. Mamy do czynienia z żałobą po śmierci krewnej, rodzica po śmierci dziecka, alkoholizmu, rozchwiania emocjonalnego – przekazanych w dosadny, brutalny, przejmujący sposób. Mamy także zgony, których okoliczności aż się proszą o zbadanie.

Zdzisław Mokryna rozpoczyna nieformalne śledztwo, uczestnicząc w tragedii swojego bliskiego znajomego z dzieciństwa. Główny bohater jest charyzmatyczny, usiłuje odgonić swoje demony, lecz wracają do niego niczym bumerang. W jego przypadku świetnie sprawdza się przysłowie „dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane”.

Nieśpiesznie poprowadzenie akcji na rzecz utkania portretów psychologicznych i tym razem przyniosło bardzo dobry efekt, bo oprócz gęsiej skórki wywołanej makabrycznymi wydarzeniami otrzymujemy całą paletę emocji, obaw, nadziei i rozterek głównego bohatera, który przecież jest tylko człowiekiem i – tak jak każdy z nas – pragnie po prostu spokoju i bliskości..

Zakończenie porusza, ale i daje nadzieję. Wiele wątków nie zostało dokończonych, więc jeśli autor chciał zachęcić czytelnika do sięgnięcia po kolejny tom, nie mógł tego zrobić lepiej. Już nie mogę się doczekać!

Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem Czarna Owca.

5 myśli w temacie “Stefan Darda „Nie zawiedź mnie, tato” – recenzja.”

Dodaj komentarz