Jakub Bączykowski „Jeszcze kiedyś zatańczę w deszczu” – recenzja.

Basia z Adamem postanawiają odświeżyć swój wieloletni związek i wyjeżdżają na weekend do Białki. Niestety, w wyniku wypadku ginie Adam, a Basia musi zmierzyć się z tą tragedią.

Poruszająca opowieść o stracie, żałobie i przemijaniu. Dotyka czułych strun, sięga głęboko, przekonuje, że śmierć to coś, co dotyczy nas wszystkich i że można z tej świadomości wynieść coś dobrego.

Chyba pierwszy raz spotkałam się z książką autorstwa mężczyzny, w której narrację pierwszoosobową prowadzi kobieta. Nie da się ukryć, że Bączykowski wykonał to zadanie świetnie, ujął przemyślenia, rozterki i emocje Basi w taki sposób, że chyba nikt nie zdołałby zgadnąć, iż książkę napisał mężczyzna. A zrobił to szczegółowo, ponieważ większość treści to uczucia oraz codzienność głównej bohaterki, dzień po dniu, po nagłej stracie męża. Można odnieść wrażenie, że czytamy pamiętnik pogrążonej w żałobie kobiety, która za wszelką cenę pragnie uchwycić się czegoś, co pomoże jej przetrwać ten dramatyczny okres, podczas którego wydaje jej się, że to już koniec jej życia. 

Tą deską ratunkową jest pies Uno, którego wraz z mężem posiadała od lat, a na którego nigdy nie zwracała większej uwagi, ponieważ zajmował się nim głównie Adam. Cudownie zostało opisane pogłębianie się relacji głównej bohaterki i psa, który przecież również stracił najważniejszą osobę.

Książka jest piękna, jest smutna, pełna emocji i wzruszająca. Daje jednak nadzieję, przekazuje uniwersalne prawdy i uczy nie tylko tego, jak docenić drugiego człowieka, ale jak zacząć widzieć, a nie tylko patrzeć.

Została napisana lekkim stylem, czyta się ją szybko, o ile wzruszenie za bardzo nie ściśnie za gardło 🙂 co prawda nie jest to mój ulubiony gatunek, ale z czystym sercem mogę ją polecić. Nie tylko tym, którzy kogoś stracili, ale także tym, którzy kiedyś kogoś stracą. Czyli nam wszystkim.

Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem W.A.B.

2 myśli w temacie “Jakub Bączykowski „Jeszcze kiedyś zatańczę w deszczu” – recenzja.”

  1. Aha, czyli to też jakaś depresyjnie makabra. Trochę szkoda, bo miałbym chęć przeczytać (wiem już, że autor ma dobre pióro).

    Widzę, że Bączykowski zmienił wydawnictwo na większe, bardziej znane (prestiżowe) – dobrze to świadczy o rozwoju jego kariery.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz