Ian McEwan „W imię dziecka” – recenzja.

„W imię dziecka” to przejmująca opowieść o wewnętrznym rozdarciu, trudnych wyborach i ich wpływie na życie bohaterów – zarówno tych, którzy je podejmują jak i tych będących w ich otoczeniu. Autor w subtelny, obiektywny sposób opisuje rozterki sędzi sądu najwyższego, specjalistki od prawa rodzinnego, Fiony. W swojej pracy zbyt często staje ona przed dramatycznymi, odpowiedzialnymi dylematami. Dalsze losy chłopaka, o którego życiu zdecydowała, odbijają piętno na jej psychice i głównie na tej sprawie została skupiona uwaga w książce, lecz oczywiście nie tylko. Fiona przeżywa głęboki kryzys w swoim małżeństwie – jej mąż, czując zaniedbanie oraz brak uwagi ze strony żony ma ochotę na przygodny romans i informuje ją o tym fakcie. Maska niewzruszonej, silnej kobiety rujnuje życie małżeńskie sędzi, lecz w pracy uchodzi za odpowiednią osobę na odpowiednim stanowisku.

Na pochwałę zasługuje fakt, że autor nie opowiada się po niczyjej ze stron – żadnej nie krytykuje, lecz przedstawia punkt widzenia żony i męża, wnikliwie utożsamiając się ze swoimi bohaterami. Akcja nie jest dynamiczna i jeśli ktoś spodziewa się czegoś mocnego po tej pozycji to prawdopodobnie się zawiedzie. Książkę czyta się lekko, podoba mi się styl pisania autora, który swoimi trafnymi, życiowymi opisami skłania czytelnika do przemyśleń. Dobrze przemyślane metafory dodają uroku tej poruszającej w delikatny sposób serce powieści. Sprawy toczące się w tle, którymi zajmuje się Fiona pozwalają poznać jej pracę od innej strony – ich wpływ na życie osobiste, poczucie własnej wartości oraz emocje sędzi, na pozór opanowanej i nie pozwalającej sobie na okazywanie uczuć kobiety jest bardzo silny. Autor spore miejsce w swej książce poświęca również muzyce i jej zbawiennym, kojącym wpływie w życiu człowieka. Tytuł sprawił, że spodziewałam się trochę innej treści – „mocniejszej”. Nie jest to lektura, która trafia w mój gust, lecz kompletnie nie żałuję, że ją przeczytałam, wręcz przeciwnie – cieszę się, że na nią trafiłam. Odnoszę wrażenie, że trzeba do niej „dojrzeć”, by w pełni zrozumieć jej sens i przesłanie. Na pewno znajdzie swoich zwolenników jak i krytyków. Ja osobiście szczerze polecam tę książkę.

11 myśli w temacie “Ian McEwan „W imię dziecka” – recenzja.”

      1. Co prawda od kryminału odeszłam jakiś czas temu, ale Jakub Żulczyk (to ten który nazwał Dudę debilem) sprawił, że na nowo ten gatunek polubiłem i na celownik wziąłem jego najnowszą książkę. A poza tym nadal nie mam wszystkich książek o Kaczkowskim, a za punkt honoru wziąłem sobie, że będę miał wszystkie 🙂 Na razie mam 13 i wciąż na rynku pojawia sie coś nowego 🙂

        Polubione przez 1 osoba

      2. Ja uwielbiam kryminały, a informacja w nawiasie bardzo zachęcająca do poznania tego pisarza. 🙂 Kaczkowskiego mam jedynie cztery książki, nawet nie wiedziałam, że jest ich aż tyle.

        Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s