Ingrid Falaise „Mój mąż potwór” – recenzja.

Większość historii opartych na faktach, które zostały opisane w książkach poruszają, przejmują i szokują, a ta wcale nie należy do wyjątków. Jej tematem przewodnim jest siła toksycznej, chorej miłości, przemocy i manipulacji. Relacja oprawca – ofiara została dokładnie przedstawiona z punktu widzenia jednej ze stron – ofiary. Powieść jest również o bólu porzuconych rodziców, którzy nieustannie walczą o swoją córkę, choć ten temat jest drugoplanowy. Historia została przedstawiona w formie zeznania w biurze mecenasa Savoie, u którego Falaise w towarzystwie swojego ojca wraca do trudnej przeszłości. Zadziwia zachowanie nie tylko tyrana, lecz również ofiary, która – mimo wielu doznanych krzywd i upokorzeń oraz możliwości, których nie widziała lub zwyczajnie nie chciała widzieć – nie potrafi ostatecznie rozstać się z tym człowiekiem. Dlaczego? Autorka stara się odpowiedzieć na to pytanie w książce, dokładnie opisując swoje odczucia w danych sytuacjach. Pierwszoosoba narracja pozwala utożsamić się z bohaterką, wnikliwie poznać jej myśli i być może zrozumieć postępowanie, którym sprowadziła na siebie nieszczęście mimo wielu znaków ostrzegawczych. Nieustanne dylematy oraz sprzeczne emocje niosły za sobą poważne konsekwencje, lecz również – w ostatecznym rozrachunku – uratowały jej życie. Tortury i przemoc psychiczna stanowiły codzienność Ingrid, mimo kilku ucieczek albo została odnaleziona albo… sama wracała pod skrzydła swojego potwora. Niektóre jej zachowania ciężko jest skutecznie usprawiedliwić – nie jestem pewna, czy ona sama potrafi to zrobić mimo wielu sesji terapeutycznych. W książce mamy przedstawiony proces powolnego przejęcia władzy nad autorką przez jej chłopaka, a następnie męża oraz szereg udanych manipulacji. Myślę, że rozterki bohaterki zostały dość dobrze opisane. Historia nie należy do łatwych, lecz myślę, że warto ją przeczytać, choćby ku przestrodze – nie tylko arabscy mężczyźni i nie tylko mężczyźni stosują jakąś przemoc wobec ukochanej osoby. Ciekawi mnie punkt widzenia oprawcy, jego myśli i emocje – usprawiedliwienia zawarte w książce, kiedy autorka cytowała swojego męża to dla mnie trochę za mało. Kto wie, może kiedyś znajdę taką pozycje. 🙂

20 myśli w temacie “Ingrid Falaise „Mój mąż potwór” – recenzja.”

    1. Tak. 🙂 Uważam, że żeby dobrze pisać trzeba dużo czytać. Zwiększa się zasób słownictwa, automatycznie ulepsza umiejętność układania zdań oraz redukuje ilość błędów. Tylko doba za krótka na to wszystko 🙂

      Polubione przez 1 osoba

      1. To taka moja chwila relaksu, jak dla Ciebie gotowanie lub wyjście nad morze 🙂 choć nie ukrywam, nawet taki relaks może zmęczyć. Czasami trzeba sobie pozwolić na totalnie nicnierobienie

        Polubione przez 1 osoba

Odpowiedz na Ervisha Anuluj pisanie odpowiedzi

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s