Mitchell Zuckoff „11 września. Dzień, w którym zatrzymał się świat” – recenzja.

Książka jest zapisem wydarzeń z 11 września 2001 roku powstałym według opowieści osób, których dotknęła ta tragedia w sposób pośredni lub bez. Autor przez kilkanaście lat skrupulatnie dokumentował przebieg tamtego dnia na podstawie zeznań świadków oraz ocalonych, a także rozmów, które ofiary przeprowadziły ze swoimi bliskimi. Właśnie w tej lekturze znajdziemy przejmujące efekty jego pracy.

Chyba żaden gatunek książki nie porusza czytelnika tak bardzo jak literatura faktu opisująca ludzką tragedię – ta pozycja niewątpliwie należy do jednej z nich. Jest strzałem w dziesiątkę dla osób, które chcą poznać szczegóły wydarzeń mających miejsce jedenastego września dwadzieścia lat temu. Autor opisuje przebieg tamtego dnia z perspektywy wielu osób jednocześnie, tworząc tym samym jedyny w swoim rodzaju dziennik wydarzeń począwszy od dnia poprzedzającego zamachy. Mamy tu przedstawione historie wielu ludzi – poznajemy cele, do których dążyli oraz motywy, jakimi się kierowali znajdując się w nieodpowiednim czasie i w nieodpowiednim miejscu. Zuckoff dzieli się z nami zapisami rozmów telefonicznych z porwanych samolotów oraz zapisami z czarnych skrzynek. Sporą część książki zajmują dramatyczne wydarzenia mające miejsce po uderzeniu w bliźniacze wieże, a także później, gdy World Trade Center stało się ruiną. Autor opisuje trudną akcję ratunkową nie tylko w WTC, lecz także w Pentagonie oraz Pensylwanii, gdzie uderzył ostatni samolot. Nie zostają nam szczędzone nie tylko makabryczne szczegóły, ale również liczne błędy oraz niedociągnięcia służb. Autor w przejrzysty sposób pozwala odczuć nam tę tragedię w bardziej osobistym wymiarze – świetnie oddał hołd tym, którzy polegli oraz okazał szacunek ludziom, którzy stracili wówczas kogoś bliskiego. Książka porusza i wstrząsa – przyznaję, że niejednokrotnie musiałam przerwać jej czytanie, ponieważ łzy zaczęły mi lecieć po policzkach. Nie byłabym jednak sobą, gdybym się do czegoś nie przyczepiła – za zbędne uważam krótkie życiorysy wielu z ofiar oraz ocalonych, co powoduje, że już początek książki staje się trochę nudny. Rozumiem jednak zamysł autora – lepsze poznanie bohaterów wzmaga powstałe później napięcie, ponieważ do samego końca nie wiemy, jak skończyła się dla nich ta historia. Nie zniechęcajcie się – gwarantuje, że przejęcie i wzruszenie, które się pojawi nie opuści was do ostatniej strony. Autor wykonał kawał solidnej pracy, podzielił się z nami swoją wiedzą w bardzo zrozumiały, przystępny sposób i z tego powodu należy mu się wielki ukłon. Zdecydowanie warto poznać tę książkę, która oprócz wywoływania różnych emocji, przywraca również wiarę w ludzką życzliwość.

8 myśli w temacie “Mitchell Zuckoff „11 września. Dzień, w którym zatrzymał się świat” – recenzja.”

  1. Nie czytałem tej książki i chyba nie przeczytam, bo unikam zbyt jednostronnych obrazów kreujących rzeczywistość widzianą z jednej perspektywy. Palące się wieże i dramat ludzi tam przebywających niesamowicie przeorały moją łepetynę i od 20 lat próbuję dociec skąd i dlaczego bierze się taka wrogość i nienawiść świata arabskiego (a także innych zmarginalizowanych społeczeństw) do cywilizowanego świata. Mam swoją wersję, ale nie odczytuję jej w tym poście i komentarzach i nie jestem pewien, czy ta „moja prawda” jest oparta na wszystkich dostępnych nam faktach. Być może za 50-100 lat dowiemy się więcej …

    Polubione przez 1 osoba

    1. Perspektywa, którą opisuje autor jest właśnie wielowymiarowa – stworzył zapis dnia na podstawie faktów oraz zeznań wielu ludzi. Próżno szukać w tej książce odpowiedzi na Twoje pytanie – na szczęście Zuckoff starał się unikać wyrażania swojej opinii na ten temat. Ocenił jedynie niedociągnięcia służb i prawdopodobnie w tym przypadku miał rację.
      Możliwe, że kiedyś dowiemy się więcej i w końcu będziemy czegoś pewni na 100%.. Albo i nie.

      Polubienie

  2. Ostatnio wypuścili też zupełnie nowy serial, drastyczny i przejmujący. Najpierw mnie bardzo wciągnął, ale gdy pokazali ludzi wyskakujących z okien – nie dałam rady. Przypuszczam, że książka (mam nadzieję, że nie ma takich zdjęć) zdołowałaby mnie równie mocno. Poza tym ja ten dzień odbieram bardzo osobiście, bo moja mama tam już wtedy mieszkała i pracowała na Manhattanie. Miałam 2 dni wyjęte z życiorysu, dopóki nie udało jej się do mnie dodzwonić. Widziałam też zdjęcia robione przez ludzi którzy tam byli. Jednym słowem chyba zbyt duży wstrząs, chociaż temat oczywiście godny uwagi.

    Polubione przez 1 osoba

    1. O kurczę. Bardzo mi przykro z powodu Twoich przeżyć – sama nie wiem, czy na Twoim miejscu chciałabym wracać do tego dnia.. Zdjęć w tej książce nie ma, ale rzeczywiście wzmianek o ludziach wyskakujących z okien jest kilka.

      Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s