Książkę napisała kobieta, która pracowała z Tedem Bundym w ośrodku pomocy kryzysowej. Zapoczątkowała z nim wówczas bliską znajomość, pielęgnowaną przez kolejne lata. Zbieg okoliczności sprawił, że Ann Rule pisała również książki oparte na prawdziwych wydarzeniach, dotyczące różnych zbrodni.
Niestety lektura jest kolejnym przerostem formy nad treścią… Choć z drugiej strony nie jest też taka zła i dowiemy się z niej co nieco o Tedzie Bundym. Ale po kolei. Zacznijmy od plusów. Autorka bardzo dokładnie opisuje swoją znajomość z Bundym, a także charakterystykę jego osoby. Poświęca wiele stron na przedstawienie ofiar, dzięki czemu nie są jedynie pustymi nazwiskami, a kobietami mającymi swoje życie, bliskich, nadzieje i marzenia. Poznajemy okoliczności niektórych morderstw. Rule przedstawia swoje osobiste wątpliwości, niezachwianą wiarę, a także dokładnie opisuje historię Teda, począwszy od jego zachowania na początku znajomości aż od momentu otrzymania pierwszych zarzutów oraz procesów skazujących go na śmierć. Książkę czyta się szybko, ponieważ jest napisana lekkim stylem. Niestety naiwność Rule (teraz przechodzimy do minusów), a czasami wręcz nadgorliwość w skądinąd przerysowanej znajomości z mordercą i jego najbliższymi kobietami daje się dokładnie odczuć, ponieważ autorka nie szczędzi nam informacji na temat swojego zachowania i przemyśleń, brakuje tu zatem bezstronności. Jeśli ktoś spodziewa się dawki ekscytujących wiadomości na temat samego Bundego i morderstw może się trochę zawieść – głównym tematem jest osobista historia autorki związana z Tedem, lecz bez fajerwerków. Rule dodaje sporo informacji o swoim życiu, niektóre treści mogą wręcz nużyć czytelnika, choć oczywiście dowiadujemy się czegoś o dokonanych przez Bundy’ego zabójstwach. Przez znaczną część książki można odnieść wrażenie, że autorka usprawiedliwia i współczuje Tedowi, a czasami nawet, że postawiono zarzuty niewłaściwemu człowiekowi. Sytuacja zmienia się wiele lat później w dopisanym ostatnim rozdziale, w którym stosunek Ann do Teda zmienia się diametralnie i bez ogródek nazywa go mordercą, a także zmienia swoje zdanie co do wyroku. Brakuje tu informacji o tym, że Ted przed śmiercią przyznał się do morderstw, a jest to wzmianka stosunkowo ważna zważywszy na to, że większość książki jest usłana wątpliwościami co do jego winy. Okładka sugeruje przerażającą do szpiki kości książkę i wielką przyjaźń między zabójcą, a autorką, a niestety obie kwestie zostały wyolbrzymione. Mimo wszystko myślę, że niektórym czytelnikom ta pozycja może się spodobać.
widziałam film i w sumie chętnie poczytałabym tę książkę!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Może akurat Tobie bardziej by się spodobała 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Właśnie sprawdziłam – jest dostępna w mojej bibliotece, ale jeszcze przemyślę sprawę 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Chyba lepiej tak – zachowanie autorki czasami irytowało, przynajmniej mnie 🙂
PolubieniePolubienie
Mam opory przed podobnymi książkami. O psychopatach powinno się zapomnieć, a nie robić z nich sławy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Na to już za późno. A ofiary zasługują na pamięć.
PolubieniePolubienie