Ryan Green „Kobieta kanibal” – recenzja.

Katherine Knight dobrze wie, jak działa na mężczyzn. Nie mogą się jej oprzeć nawet wtedy, kiedy ta zaczyna stosować wobec nich fizyczną przemoc. Psychiatria dopiero raczkuje, wobec tego próby leczenia kobiety nie przynoszą żadnego rezultatu. Gdy w końcu popełnia morderstwo, każdy, kto widzi miejsce zabójstwa, nie jest w stanie dojść do siebie…

Kolejna książka z serii true crime dorównuje jakością swoim poprzedniczkom. Jest mocna, oczywiście, a to dlatego, że kobieta, o której mowa, była przerażająco niebezpieczna dla otoczenia. Co prawda w trakcie czytania cały czas wyczuwa się napięcie, mrok, wiszącą atmosferę grozy prześladującą nas z każdą stroną niczym cień, ale ciężko przewidzieć, że finał będzie aż tak przerażający.

Styl autora niezmiennie zachwyca swoją prostotą. Konkretna, bez owijania w bawełnę książka zawiera opis ważniejszych wydarzeń z życia Katherine Knight, które w końcu doprowadziły do tragedii. Autor wykonał swoją pracę bardzo precyzyjnie, umiejętnie przedstawił nam ważniejsze cechy charakteru zabójczyni, jej dzieciństwo, relacje z innymi, próby leczenia oraz różne przewinienia poprzedzające mord – przedstawione często z jej perspektywy. Mamy tu zatem kilka raz czasowych, w których bez problemu się odnajdujemy.

Mimo tego, że w treści nie znajdziemy zbyt wielu emocji, łatwo nam poczuć szok, zniesmaczenie, poruszenie oraz towarzyszące tym uczuciom już od pierwszej strony nieustanne napięcie. Nie polecam lektury osobom wrażliwym, jednak zainteresowani tematem na pewno będą usatysfakcjonowani sposobem przekazania informacji o bezwzględnej morderczyni. Ja jestem!

Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem Wielka Litera.

2 myśli w temacie “Ryan Green „Kobieta kanibal” – recenzja.”

Dodaj komentarz