Powieści Cobena należą do rodzaju tych, po przeczytaniu których trzeba dociec, czy aby przez tą wielowątkowość na pewno wszystko do siebie pasuje. Ta książka nie jest wyjątkiem. Oprócz wątku kryminalnego mówi o sile miłości. Zwłaszcza rodzicielskiej, ale i partnerskiej, której nawet bolesne tajemnice nie są w stanie zniszczyć. Główni bohaterowie, Simon i Ingrid, usiłują odnaleźć uzależnioną od narkotyków córkę, która zniknęła po śmierci swojego chłopaka. Ingrid zostaje postrzelona, a zbieg okoliczności – chyba trochę zbyt przekoloryzowany moim zdaniem – sprawia, iż główny bohater nieświadomie wplątuje się w sprawę serii zabójstw. Simon w końcu staje się kolejnym celem seryjnych zabójców, a jego córka nadal nie zostaje odnaleziona. Czemu zniknęła i co ją łączy z morderstwami? Jaka rolę w tym wszystkim odrywa Ingrid? Na te pytania próbujemy poznać odpowiedź wraz z głównym bohaterem. I choć czytając tę powieść można chwilami czuć się przytłoczonym ilością informacji, a także niezrozumiałymi zwrotami akcji, to na koniec autor strzela w czytelnika zaskakującymi wyjaśnieniami niczym z karabinu maszynowego, dosłownie wbijając go w fotel. Niektóre z tych zwrotów uznałabym za zbędne; w tym przypadku więcej wcale nie znaczy lepiej. Jednak nie zmienia to faktu, że książka bardzo mi się podobała i fani tego autora z pewności nie będą czuć się zawiedzeni.

Harlan Coben „O krok za daleko” – recenzja.
Posted on by nieodkrytapl
Napisane przez nieodkrytapl
Piszę, recenzuję książki (a przynajmniej się staram), jestem mamą oraz żoną. Mam syna urodzonego w 2018 roku i córkę (wcześniaka z 26 tygodnia ciąży) urodzoną w 2020 roku. Właściwie to tyle. Dodanie większej ilości informacji uznaję za niepotrzebne. Nie będzie tu zdjęć moich, mojego męża ani dzieci. Przecież w blogach chodzi o treść, prawda? Zobacz wszystkie wpisy, których autorem jest nieodkrytapl