Jako kobieta, która urodziła skrajnego wcześniaka w 26 tygodniu ciąży. Jako kobieta, która przez tydzień leżała bez wód płodowych i która otrzymywała trzy różne antybiotyki, aby zapobiec pojawieniu się sepsy. Jako kobieta, która żyła wówczas w panicznym strachu chcę powiedzieć głośno, że mi przykro. Mogę chociaż trochę wyobrazić sobie, przez co przechodziła trzydziestoletnia Iza, która zgłosiła się do szpitala w Pszczynie z bezwodziem, a lekarze bezczynnie czekali, aż płód obumrze, doprowadzając do jej śmierci. Czy skutkiem tego działania było orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego dotyczące zakazu aborcji? Sądząc po wiadomościach wymienianych między zmarłą, a jej matką, tak. Rok temu rząd skazał nienarodzone dzieci i ich rodziców na niewyobrażalne cierpienie, jeśli w okresie prenatalnym wystąpiłaby letalna wada płodu. Strajkowaliśmy, podpisywaliśmy petycje, organizowaliśmy protesty, a Internet aż zahuczał od naszych sprzeciwów pochodzących z każdej strony. Jak zareagowała władza? Ano wcale (oprócz większej ochrony własnych tyłków), lecz już po roku pod obrady Sejmu trafiła ustawa zakładająca zaostrzenie kary za aborcję nawet do dożywocia – co ciekawe, zgwałcona kobieta, która usunęła ciążę może dostać większy wyrok niż mężczyzna, który ją zgwałcił. Czy potrzebujemy bardziej sugestywnej informacji, że nie tylko władza, ale również ludzie odpowiedzialni za powstanie skandalicznego projektu ustawy mają nas kompletnie w dupie? Udało im się zintensyfikować nasze obawy i strach oraz w podły sposób ingerować w życie naszych rodzin – z pewnością wiele z nich zrezygnuje teraz z marzeń o powiększeniu rodziny. Nawet jeśli ta ustawa nie przejdzie, lekarze będą zbyt przerażeni potencjalnymi konsekwencjami prawnymi (o ile wcześniej nie byli), by w jakikolwiek sposób pomóc ciężarnej kobiecie w sytuacji zagrożenia życia. Chyba nawet babcie o bardziej konserwatywnych poglądach widzą, że granica została mocno przekroczona ubłoconymi uprzednio butami. Zabrano nam prawo wyboru, poddano w wątpliwość możliwość walki o życie w sytuacji, w której można je stracić. Można myśleć, że takie przypadki są rzadkie, że nas nie dotyczą i sądzić, iż przesadzamy. Moja sytuacja uświadomiła mi jednak, że wszystko jest możliwe i niczego nie możemy być pewni. Nie spodziewałabym się, że z dnia na dzień, w trakcie rutynowej wizyty okaże się, że pęcherz płodowy już prawie znajduje się w kanale rodnym. Nie spodziewałabym się, że w trakcie zabiegu założenia szwu mającego pomóc mi utrzymać ciążę, będącego standardową procedurą w takim wypadku, pęknie pęcherz płodowy. Nie spodziewałabym się, że przez ciążę będzie zagrożone życie i moje i dziecka, które zresztą ciężko je sobie później wywalczyło. To może przydarzyć się każdej z nas. Takie sytuacje dzieją się dużo częściej, niż może nam się wydawać. Ja się boję. I jest mi smutno. Ile kobiet od 22 października ubiegłego roku zrezygnowało z wymarzonego macierzyństwa ze strachu? Ilu mężczyzn drżało na myśl o swojej kobiecie, która po prostu spodziewa się dziecka? Nie czuję się bezpiecznie we własnym kraju. Gdy będę chciała jeszcze zajść w ciążę (a prawdopodobnie tak będzie) kto da mi gwarancję, że tym razem nic się nie wydarzy i nie będzie żadnego zagrożenia życia? Kto da mi gwarancję, że – jeśli dojdzie do takiego przypadku – lekarze mi pomogą, bo nie będą mieli związanych rąk? Czy zrobiliśmy taki postęp w prawach człowieka i medycynie tylko dlatego, żeby za chwilę znowu bać się o własne zdrowie i życie, najzwyczajniej w świecie chcąc powiększyć rodzinę? Niestety wszystko na to wskazuje. Wiecie jednak, co jest najgorsze? Może nie teraz, ale w przyszłości może w końcu uda im się jeszcze bardziej pogorszyć naszą, i tak już trudną, sytuację. Znowu wezmą nas na przetrzymanie, zamydlą oczy innymi absurdami, a my obudzimy się z ręką w nocniku, w zupełnie innej rzeczywistości, w której jeszcze kilka lat temu nie przypuszczaliśmy, że będziemy żyć. I znowu zamilkniemy. I znowu odpuścimy. Bo ile można?
A strach i niemoc będą nam towarzyszyły już zawsze.
✔✔✔
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Niestety będzie gorzej. Tak jak głośna śmierć Igora Stachowiaka na komisariacie (2015) nie zmieniła nic w postepowaniu policji i mieliśmy w tym roku już kilka równie medialnych przypadków. Ze zgonem tej dziewczyny będzie tak samo.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Prawdopodobnie masz rację – niestety.
PolubieniePolubienie
Modlę się o to, żeby naród jednak przejrzał na oczy i dał temu wyraz w następnych wyborach. To, co się u nas odpierdala bezustannie włącza mi w umyśle płytę o historii zataczającej koło… A był czas, kiedy wierzyłam, że to niemożliwe, by po II Wojnie Światowej, po holocauście jeszcze kiedyś ludzie odwrócili się od idei hołubiących pacyfizm, równość, wolność…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Prawda? Nikomu chyba to nie przeszło przez myśl.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Do tego tragicznego zdarzenia myślałem, że rządzi nami pazerna mafia chciwa ma władzę i pieniądze, teraz podejrzewam, że to są dalece zdegenerowani mordercy.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
W tym przypadku to trafne określenie.
PolubieniePolubienie
Przeraża mnie to, co się dzieje w tym kraju. Już rodzić nie będę, ale jak się nie martwić o przyszłą synową, o każdą kobietę, o spokój syna, który będzie chciał powiększyć rodzinę? I to nie ma znaczenia, że nie on rodzi. Temat tak samo dotyczy wszystkich mężczyzn i oni też powinni myśleć o przyszłości swojej i kobiet, które w ich życiu są tak ważne. Zastanawia mnie czy politycy nie myślą o swoich bliskich? Nie mają żon, córek? Nie zdają sobie sprawy z konsekwencji takich decyzji?
PolubieniePolubione przez 3 ludzi
Dobre pytanie. Pozostaje mieć mimo wszystko nadzieję, że sprawa zmarłej kobiety da im trochę do myślenia, ale obawiam się, że nic to nie zmieni..
PolubieniePolubienie
Trudno mi nawet o tym myśleć i nie ma komentarza. Płakałam, gdy oglądałam reportaż o tej kobiecie. I wierz mi lub nie – pomyślałam o tobie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wierzę – wiele osób mi to mówiło. Też płakałam.. Ech.
PolubieniePolubione przez 1 osoba