Nowiny!

Dzisiaj będzie krótko, bo spieszę Wam donieść o jednej ważnej rzeczy.

Jak wiecie byliśmy w szpitalu od poniedziałku. Sam pobyt był ciężki, ale to nieważne, bo od wczoraj jesteśmy już w domu, a dekaniulacja córki udała się w 100%! Bez żadnych przeszkód, komplikacji, powikłań, bez spadków saturacji. Po prostu lepiej być nie mogło. 🙂

Po endoskopii, z której mała wróciła z rurką, miałam moment załamania, sądząc, że znowu nic z tego nie będzie. Jak się później okazało zupełnie niepotrzebnie. Doktor powiedział, że Majka co prawda ma w krtani dwa płaskie torbiele, ale one kompletnie nie przeszkadzają jej w oddechu, a krtań jest na tyle szeroka, że rurkę bez problemu można usunąć. Wobec tego dekaniukowalam córkę sama, w sali szpitalnej, pod okiem doktora. Mała chyba nawet nie zauważyła, że coś się zmieniło – jej wiek grał tu istotną rolę, gdyż starsze dzieci często mają blokadę psychiczną, nie umieją sobie poradzić bez rury i dekaniulacja nie jest taka prosta, chociaż z medycznego punktu widzenia żadnych przeszkód nie ma. Kamień spadł mi z serca – koniec z odsysaniem, wymianą rurki, gazików, opasek tracheostomijnych. Po usunięciu zostaliśmy w szpitalu na obserwacji – początkowo mieliśmy być do poniedziałku, ale mała saturowała tak dobrze, że wypuścili nas wcześniej. Nie ma zalegań, nie odkrztusza, bo nie ma co. Co prawda podczas infekcji będzie prawdziwa próba, ale.. Jestem dobrej myśli 🙂

Powrót do domku 🙂

Teraz zostaje nam rehabilitacja oddechowa. Inhalacje cztery razy dziennie (aby nie wysuszyć śluzówki), oklepywanie, zakaz wychodzenia podczas wysokich temperatur. Plasterek z szyjki ściągamy w domu, aby rana szybciej się zagoiła. Zostaliśmy umówieni na luty na plastykę stomii (zamknięcie tchawicy) i wówczas historia z rurką zostanie w tyle, a my pójdziemy naprzód i być może kilka razy obejrzymy się za siebie, ale tylko na chwilkę, by powspominać i uśmiechnąć się na myśl, że to już za nami.

Uff! 🙂 dziękuję Wam za trzymanie kciuków, to na pewno wiele pomogło!

17 myśli w temacie “Nowiny!”

    1. Póki co jest tak samo, jak z korkiem. Słychać ją, ma głosik, jest on bardziej cichy od głosu innych, ale w końcu z uszkodzoną struną głosową raczej nie będzie jakoś dużo lepiej. Może ciut po zszyciu dziurki.. 🙂

      Polubione przez 1 osoba

  1. Wierzę, że z czasem będzie dużo lepiej. 🙂
    Z kolei Tamaluga, gdy była malutka, tak głośno i przeraźliwie piszczała, że trwale uszkodziła mi prawe ucho, z którym mam teraz spore problemy. Serio. Także nie ma tego złego 😀
    Oczywiście żartuję, tak na pocieszenie i z przymrużeniem oka.
    Życzę Dużo Dużo Zdrowia dla Maleńkiej!!!

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s