Ryan Green „Zabić wszystkich” – recenzja.

Prawdziwa historia żyjącego w latach 1891 – 1930 Carla Panzrama, seryjnego mordercy, gwałciciela, podpalacza i włamywacza. Autor przedstawia nam dzieciństwo Panzrama, okres dorastania oraz przestępczą działalność w dorosłym życiu, a także moment jego śmierci.

Kolejna książka z serii true crime zawiera oczywiście treść, którą ciężko się czyta i nie mowa tu jedynie o ofiarach bezwzględnego mordercy. Mamy tu dokładnie przedstawiony proces, w którym z dziecka poprzez różne, trwające latami, niewiarygodnie trudne przeżycia ukształtował się praktycznie niemożliwy do okiełznania potwór.

Przeczytałam wiele książek o zabójcach i ich najwcześniejszych latach życia, jednak żadna historia nie wywołała we mnie aż takiej mieszanki emocji. Z jednej strony budzi współczucie i smutek, z drugiej obrzydzenie, wstręt i złość.. To książka o ogromnym bagażu emocjonalnym, niewiarygodnie ciężkim dzieciństwie, braku pomocy oraz ostrym temperamencie – czynnikach, które spowodowały mieszankę iście wybuchową i doprowadziły do wielu zabójstw. Autor, nie owijając w bawełnę, podaje nam wiele przerażających faktów, bazując na przedśmiertnych zapiskach samego mordercy i ukazując jego punkt widzenia.

Bardzo podoba mi się styl autora, jego rzetelne, konkretne podejście do omawianej sprawy, bez żadnych niepotrzebnych, nudnych, nic nie wnoszących fragmentów. Opisał najważniejsze wydarzenia z życia Panzrama, nie zapominając o tragedii jego ofiar, a mimo trudnej treści (czasami bardzo), książkę czyta się szybko. Dzięki temu jest idealną lekturą dla osób interesujących się zbrodniami, mrocznymi umysłami oraz psychologią.

Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem Wielka Litera.

8 myśli w temacie “Ryan Green „Zabić wszystkich” – recenzja.”

  1. Nie wszystko można tłumaczyć trudnym dzieciństwem. Zbyt wielu miało koszmarne dzieciństwo, a jednak potworami nie zostali. Żeby miec przyjemność z zabijania, trzeba mieć potwora w sobie.
    Serdecznie pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

    1. Oczywiście, zgadzam się w zupełności, dlatego napisałam też o ostrym temperamencie, choć może to było zbyt delikatne określenie. Bez wrodzonych skłonności do przemocy z pewnością nie doszłoby do tylu tragedii, nawet po takich ciężkich doświadczeniach. Również pozdrawiam 🙂

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s