Nasz sześciodniowy pobyt nad morzem dobiegł końca.

Czas chwilami wlókł się tak długo jak turyści idący przed Tobą na chodniku, czasami pędził na złamanie karku, uważając, by nie potknąć się na zakręcie. Zaraz do tego dojdę. Po krótce: Ustronie Morskie może i nie jest dużą miejscowością, ale bardzo urokliwą, posiadającą wiele atrakcji nie tylko dla dzieci, ale i dorosłych. Ciężko się tu zgubić, ilość różnorakich miejsc nie przytłacza, a na inne, bardziej czasochłonne wycieczki zawsze można wybrać się na przykład do Kołobrzegu, który jest oddalony od Ustronia o trzynaście kilometrów. Plaża jest jednak dosyć wąska, co przy dobrej pogodzie jest minusem, bo przeszkadza w znalezieniu sobie miejsca, ale nam udało się to dosyć szybko – nie mieliśmy jednak okazji skorzystać z jej uroków więcej niż dwa razy.


Cóż mogę powiedzieć? Jak to u nas, żeby nie było zbyt dobrze i nie było nudy, już na drugi dzień pobytu dzieci załapały jakiegoś wirusa. Najpierw młody wymiotował i gorączkował (na szczęście jeden dzień), a po dwóch dniach gorączka przeniosła się na jego siostrę, wracając kilkakrotnie przez prawie trzy dni. Z tego względu była bardzo marudna (mała, nie gorączka 😀), zmęczona i z wielu naszych planów musieliśmy zrezygnować. W piątek, gdy już w końcu wszyscy byli zdrowi i weseli, pogoda kompletnie się zepsuła… Co nie znaczy, że przez przez wszystkie sześć dni była udana – zmieniła się jak kalejdoskopie, a wieczory były bardzo zimne. Co prawda znaleźliśmy sobie inne atrakcje, szkoda jednak, że nie udało się bardziej wykorzystać czasu na plaży. Żałujemy, bo to był nasz pierwszy dłuższy wyjazd od kilku lat, a pierwszy w ogóle dzieci. Wirus zabrał im wiele radości z różnych rzeczy, wymęczył również także i nas. Sporo dłużącego się czasu spędziliśmy w pokoju, ale – jak już wspomniałam – dwa razy udało nam się iść na plażę i posiedzieć na niej trochę dłużej (czyli dwie godziny :)). Jesteśmy jednak przyzwyczajeni do stawianych kłód pod naszymi nogami i doceniamy to, że udało nam się trochę odetchnąć od otaczających nas trosk. Nie ma co narzekać, w końcu – jakkolwiek banalnie to zabrzmi – mamy siebie. Zgodnie z obietnicą załączam Wam kilka naszych zdjęć, co w sumie chyba się jeszcze nie zdarzyło i pewnie nieprędko wydarzy 🙂 nie udało się zrobić takich, jakie chciałam, bo dzieci kompletnie nie zamierzały z nami współpracować, ale wybrałam kilka różnych ujęć dla Was. A jak mijają Wasze wakacje?




Coś ten lipiec nie pozwala cieszyć się wakacjami, tak jak powinien – zwłaszcza nad morzem. Ale super, że wycisnęliście z wyjazdu ile się dało i to pomimo wirusowych przeszkód. Piękna z Was rodzinka i widać tę Waszą bliskość i miłość 🙂 U nas biwakowo, koncertowo i też czekamy na ocieplenie, pozdrawiając serdecznie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękujemy! Pogoda teraz ma być coraz lepsza, więc biwakujcie, ile się da! 🙂 My będziemy korzystać z przydomowego basenu i dzieci powinny być zadowolone. Pozdrawiamy również 🙂
PolubieniePolubienie
No tak, trochę z pogodą się nie wstrzeliliście. Ale może dla dzieciaków chyba i tak było atrakcją?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie wstrzeliliśmy się, choć początkowe prognozy mówiły co innego, a w ostatniej chwili się pozmieniało.
Chyba sama zmiana otoczenia była dla nich atrakcją, choć na morze tylko popatrzyły i zaraz chciały wracać, musieliśmy się nakombinować z zabawami w piasku, by zostać trochę dłużej. 🙂
PolubieniePolubienie
Jezus Maria! Napisałem morze przez ż? 😀
Pewnie chciałem napisać, ze „może morze” dla dzieciaków było atrakcją 😀
No właśnie – pamiętam, że dla mnie budowanie zamków z piasku nawet na plaży nad jeziorem to był frajda. Ale teraz dzieci chyba bardziej wymagające są, więcej uwagi oczekują od rodziców.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Haha! 😀 Spokojnie, domyśliłam się o co chodzi 😀 młody, jak wyzdrowiał, fajnie zabawił się piaskiem, ale z małą było ciężko – trzy dni gorączkowania swoje zrobiły. A cóż.. To, że za dużo teraz mają wszystkiego, to już swoją drogą 😀
PolubieniePolubienie
Noo nie,co te wirusy tak się na was uparły. Nawet na pierwsze tego typu wakacje musiał się doczepić?! Masakra! 😦
Ale przynajmniej byliście razem, a te krótkie chwile na plaży chyba udane i tak- patrząc na fotki!:)
Wyglądacie ślicznie,cała czwóreczka. Dużo miłości,zdrówka i papa dla wirusów …
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wirusy sobie nas nieźle upodobały, ale liczę na to, że potem odporność będzie coraz większa!
Chwile na plaży udane, choć dzieci zabawiać trzeba było prawie cały czas 🙂 dużo pomogła obecność znajomych. Dziękujemy!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
no właśnie, ostatnio przyjaciółki dzieci, dwa dni przed wylotem do Grecji, złapały wirusa, wymioty i gorączka, na szczęście dwa dni i wylecieli. Współczuję!
Ale mieliście ładne widoki. Podoba mi się Wasze spokojne podejście do trudności!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ach, te dzieci… 🙂
Trudności było sporo i chyba stąd takie podejście. Szkoda nerwów, którymi i tak się nic nie zmieni. Dzięki! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Super, że udało wam się spędzić parę dni wspólnie, w dodatku nad morzem, które kocham nad życie. My też byliśmy w tym samym czasie, wyjątkowo długo w tym roku bo aż 2 tygodnie. Pogoda faktycznie kapryśna, ale mimo wszystko warto było… 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oo, to się nawczasowaliście! W jakiej miejscowości?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W naszych ukochanych Międzyzdrojach! 💗
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A myślałam o nich, gdy wracaliśmy z Ustronia, że chciałabym tam spędzić kolejne wakacje 🙂 może niedługo się uda!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jeśli jest co wspominać, to znaczy, że wyjazd udany. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wspominać zdecydowanie będzie co! 🙂
PolubieniePolubienie