Witajcie!
Nadeszła w końcu pora, by zameldować Wam, co się u nas dzieje. Standardowo początek roku przedszkolnego wywołał lawinę przeziębień w naszej rodzince, która aktualnie zatacza chyba już trzecie koło. Choroby raczej nie należą do miłych i komfortowych przeżyć, ale przynajmniej dały nam odpowiedź na pytanie, czy młoda poradzi sobie w czasie infekcji bez rurki tracheostomijnej. I oczywiście poradziła sobie śpiewająco! Nie ma problemów z jedzeniem podczas zatkanego noska, nie trzeba jej nawet motywować do kaszlu, bo robi to we właściwych momentach w odpowiedniej ilości. Oddechowo świetnie sobie radzi, saturacje są bardzo dobre. Ogromna ulga! Pozostaje nam tylko czekać do lutego na kolejny pobyt w szpitalu, podczas którego zaszyją jej pozostałą dziurkę w szyi, i w końcu po 2.5 roku etap tracheotomii i wszystkiego, co z nią związane będziemy mogli uznać za definitywnie zakończony. Ufff! Tym razem myśl o hospitalizacji nie martwi mnie tak bardzo, bo nawet jeśli z jakiegoś powodu nie zaszyją jej jeszcze stomii, to przecież najważniejsze jest, że nie ma już rurki i ten największy krok mamy za sobą.
Życie rodzinne układa nam się bardzo dobrze. Dzieci, jak to dzieci, dają nam popalić zarówno w dzień, jak i w nocy, ale myślę, że nie ma co narzekać na te wybryki – w końcu bez nich byłoby nam smutno. 🙂 Z nowin: na kwiecień zaplanowaliśmy wzięcie ślubu kościelnego, cywilny – tytułem przypomnienia – wzięliśmy 5 lat temu. Początkowo planowaliśmy zrobić większe wesele, dlatego wstrzymywaliśmy się z kościelnym, ale bieżące wydatki oraz koszty niekończącego się remontu (który, swoją drogą, teraz sunie się bardzo powoli), przerosły nasze i tak niezbyt wielkie oczekiwania. Robimy więc małą imprezkę, dla najbliższej rodziny (około czterdzieści osób z dziećmi), na sali w naszej niewielkiej miejscowości. Mamy jeszcze trochę planów na wiosnę, lato, ale o nich będę Wam pisać, gdy już rzeczywiście wyjdzie z tego coś więcej niż sam pomysł, który może się utrzymać, lecz równie dobrze z czasem może ulecieć jak dym papierosowy i zniknąć w odmętach gęstniejącego smogu. Nie lubię zawracać głowy czymś, czego sama nie jestem do końca pewna, lecz oczywiście byłoby miło, gdybyście trzymali kciuki za powodzenie tych naszych małych marzeń. 🙂
Jak pamiętacie z wcześniejszych wpisów (i o ile), jestem teraz w gorszym momencie życia, w którym strach i niemoc zawładnęły nim praktycznie całkowicie. Jednak upływ czasu i jako taka stabilizacja spowodowały, że dwa niemile widziani goście zeszli na drugi plan, czekając na swoje kolejne wejście i tupiąc nóżkami z niecierpliwości. Na pierwszym pozostaje nadzieja i rosnąca wiara w pomyślne zakończenie (czy słowo „zakończenie” jest w ogóle odpowiednie w przypadku choroby bliskiej osoby? Niestety chyba nie..). Obowiązki, dzieci, mąż, czytanie i pisanie odrywają mnie od natrętnych, niechcianych myśli i naprawdę cieszę się, że mam pasję, która pozwala mi nie zwariować w chwilach, gdy zostawiam głowie pewną swobodę na obranie kierunku wirujących myśli. Tym bardziej, że ze stresu dosyć dużo schudłam i w znacznej ilości zaczęły mi wypadać włosy (dobrze, że jest ich na głowie tak dużo :)). Nauczyłam się w końcu, że zdecydowanie lepiej jest żyć z dnia na dzień, nie bardzo myśląc o dalszej przyszłości, bo powoduje to zbyt wiele negatywnych domysłów, strachu, roztrząsania różnych, niekoniecznie dobrych, scenariuszy. Choć oczywiście nie da się tego całkowicie uniknąć, lecz czas w pewnych momentach życiowych przyzwyczaja nas do tego, że inaczej się po prostu nie da funkcjonować, a przecież jakoś trzeba. Tęsknię za tymi beztroskimi czasami, gdy strach o życie kogoś bliskiego nie dominował mojej codzienności. Radość z małych rzeczy jest ciągle przysłonięta przez coś innego. Najpierw córka, a teraz..
Ech, życie, życie. Pomarudziłam, poużalałam się, a teraz znowu wracam do swojej roli bycia wsparciem dla kogoś innego. Cieszę się, że jesteście, że piszecie, i że u Was w miarę dobrze się to życie toczy. Oby było tylko lepiej!
Miłego dnia Wam życzę! 🙂
Najwspanialsza wieść o córce i o tym, że radzi sobie przy przeziębieniu! Oczywiście bardziej niż choróbsk zdrowia i jej i Wam życzę, ale przynajmniej macie ulgę, że wszystko u niej idzie w dobrą stronę 🙂 Za plany oczywiście trzymam kciuki, za wszystkie i ślubne przede wszystkim! I za to też, byś i Ty miała wsparcie, będąc samej wsparciem dla potrzebujących.. Trzymaj się ciepło 🌺
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję i za kciuki i za życzenia zdrowia ❤️
PolubieniePolubienie
Świetna wiadomość, ta o córce.
Ślub kościelny w obecnych czasach to coraz rzadsze wydarzenie, ale co kto potrzebuje.
Powodzenia 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki! 🙂
PolubieniePolubienie
Niech się układa, bo w życiu nie ma lekko. Na szczęście z małą coraz lepiej, będzie dobrze!
Serdeczności dla Was
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękujemy!
PolubieniePolubienie
cudowne wieści! mam nadzieję, że córeczka będzie zdrowa! 🙂
Piękne wieści o ślubie, za resztę trzymam mocno kciuki!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki wielkie! 🙂
PolubieniePolubienie
Brawo Malutka, brawo Ty! Powodzenia, zdrowia, pogody, słońca, uśmiechu.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo dziękujemy!
PolubieniePolubienie
Oczywiście, że trzymam kciuki! Cały czas! Bardzo się cieszę, że wszystko wam się układa 😘👍
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję! ❤️
PolubieniePolubione przez 1 osoba